sobota, 31 października 2015


  Przychodzi taki dzień, wyrwa w czasoprzestrzeni, zazwyczaj to ten czas, gdzieś pomiędzy tygodniami, kiedy pozwalamy sobie, czasem za bardzo :) i uwalniamy nasze najpierwotniejsze instynkty. 
   Mam na imię Wiktor i zapraszam Was na moje czytadło.

  Planujesz koniec tygodnia, kiedy zawitałeś na naszego bloga? Nawet jeśli nie, to zaraz poczujesz, jak przeszywa Cię znajome uczucie euforii i chęci do zabawy. Zamierzam nakręcić Ci nogi i sprawić, że uszy spragnione będą muzyki, a nozdrza zaczną podążać za słodkim zapachem feromonów. Twoje ciało zacznie się pocić pod wpływem wibracji, a może to wina gorących wspomnień? :)


   Po szarym tygodniu, pełnym pracy i wchłanianiu nowych informacji, potrzebuję dogłębnie zestroić się z rytmem muzyki i drganiami wszechświata i chyba nie ja jeden. Uwielbiam klimat dance floor'u i milionów tańczących świateł, patrząc na zmysłowo wyginające się sylwetki płci przeciwnej wypełnione muzyką, a WY? :) 
To magiczne jak działa alchemia ludzkich ciał, zgrywa wszystkie zmysły, nawet rytm muzyki z tętnem coraz gorętszej krwi...już mam ochotę uciec od komputera, ale asertywnie dokończę to co mam do powiedzenia.


    Nocna Bydgoszcz kusi nas pokaźnym wyborem klubów. Miasto ma do zaoferowania między innymi: Epic, Jack, Kubryk, Soda, Arsenał, Awangarda, Broadway, Minus, Twoja inspiracja, Savoy, Eljazz, Kuźnia, Kancelaria, Metro, The One i Trip, więc jest w czym wybierać.
  Konkurencja napędza kreatywność właścicieli lokali i zapewnia nam ciekawe oferty nocnych przeżyć. Korzystając z dobrych ofert możemy się cudownie bawić, poznawać nowe osoby, niewinnie poflirtować, albo przenieść zabawę do sypialni i bawić się jeszcze lepiej...ale to juz temat na inny wpis ];>.


   Dość już tego gadania, podkreślcie swoje zmysłowe ciała, wychodźcie na ulice nocnej Bydgoszczy sami lub z kompanami, przyprawcie swoją krew alkoholem i kto wie? Może przypadkiem, a może nie, zderzą sie atomy naszych ciał i uczyńmy te chwile niezapomnianymi...do zobaczenia :). 

sobota, 24 października 2015






Poranna przyjemność

  Macie kawę przed sobą? Tak? To dobrze. Nie? To natychmiast spraw ją sobie. Nie wiem czy jestem dobra w pisaniu bloga, ale postaram się jak tylko mogę. Jedno wiem, najlepiej pisze/czyta się kogoś wypociny z kubkiem ulubionego napoju.

  Czy w świecie w którym każdy jest zabiegany, mamy czas na chwilę przyjemności? Nie mówię tu o wszystkich, bo każdy ma inny plan dnia, ale nie oszukujmy się, nie każdego stać na to by codziennie chodzić do kawiarni i kupować małą kawę za minimum 10 PLN. Najczęściej wygląda to tak, że wstajemy półtorej godziny przed wyjściem z domu i obowiązkowo zaraz po wstaniu z pozycji poziomej, nasze ciało kieruje się w stronę kuchni, by móc sobie zrobić tzw. napój bogów. Czemu? Bo bez niego nie możemy żyć? Ja osobiście mogę jakoś do 13, potem świat dla mnie staję się nieznośny, mózg wywraca się o 180 stopni, a ciśnienie spada łeb na szyję. Dlatego dla dobra swojego i innych zaraz po przebudzeniu się, kieruję swoje kroki do kuchni, by wstawić odrobinę wody na kawę. Jednak są i tacy którzy piją kawę kupioną na stacji, w przerwie na lunch czy po wejściu do swojego biura. Wszyscy się od siebie różnimy, ale powód mamy taki sam. Picie kawy najnormalniej sprawia Nam przyjemność. 


  Dla mnie idealnym miejscem kawy byłaby wanna usytuowana kolo wielkiego okna z pięknym widokiem na naturę. Ale pozwolić sobie mogę tylko na fotel i kanał pierwszy polskiej telewizji z serialem dokumentalnym o zwierzętach. Co jednak nie zmienia faktu, że do robienia kawy wkładam mój cały wysiłek, by wyglądała i pachniała obiecująco.

  Czy nie uważacie kawy za pewne spoiwo łączące ludzi? Podając pierwszy z brzegu przykład, gdzie się ludzie spotykają w spotkaniach biznesowych? Albo by porozmawiać o starych, dobrych czasach? W kawiarni prawda? 


  Każdy wie, że jest milion odmian kaw, jedne lepsze jedne gorsze, ale naszych domowych wypocin nie da się porównać ze świeżo zmieloną kawą podaną przez jakąś uroczą kelnerkę.

  Mogę wam powiedzieć pewną ciekawostkę. Wiecie jaka jest najdroższa kawa na świecie? Arabika? Jakaś z Afryki? Nie. Owa kawa kosztuje ok. tysiąc euro za kilogram. Serio. A bierze się ją uwaga… z odchodów pewnego zwierzęcia z rodziny łaszowatych. Dokładnie jest to łaskuna muzang.  Zaraz Wam to wytłumaczę. O ile dobrze pamiętam to zwierze uwielbia ową kawę, znaczy jej owoce. Nie trawi pestek, dlatego je w całości wydala, a po drodze tracą one gorzki smak i po dokładnym.. DOKŁADNYM oczyszczeniu staje się ona łagodna i gotowa do spożycia przez elity tego świata. Jeśli mi nie wierzycie wpiszcie kawa luwak, bo tak ona się nazywa. 

  Jednak wróćmy do rzeczywistości i porozmawiajmy o naszych bydgoskich kawiarniach. Jako rodowita bydgoszczanka trochę kawiarń zwiedziłam, jednak powstają co rusz to nowe z coraz to bardziej zwariowanym menu. Nasi studenci w teranie codziennie testują kawę dzieląc się swoimi wrażeniami ze wszystkimi. Odwiedzają takie bydgoskie pijalnie kaw jak PO CO, Comics Soon Coffee, Landschaft, ZAPAŁKA, STREFA czy CYNAMON.  Zapraszam do zapoznania się z ich opinią na

 fanpagu: https://www.facebook.com/50-twarzy-Bydgoszczy-182171165451607/
twisterze: https://twitter.com/50twarzyBydzi?s=09,
Instagramie: https://instagram.com/50.twarzy.bydgoszczy/
Stronie internetowej: http://50bydgoszczz.wix.com/bydgoszcz50
Pinterest:  https://pl.pinterest.com/50twarzybydgosz/ oraz  
Snapchat: bdg50twarzy.



Miłego Dnia!